Śledztwo teatralne w Sochaczewie CZ.2
Ustalenie historii zdjęcia przedstawiającego grupę osób na tle drzew pozbawionych liści nie uśmierzyło ciekawości, chciałam wiedzieć więcej. Wówczas nawet nie…
Ustalenie historii zdjęcia przedstawiającego grupę osób na tle drzew pozbawionych liści nie uśmierzyło ciekawości, chciałam wiedzieć więcej. Wówczas nawet nie przypuszczałam, jaki skarb zostawiła Władysława Kozłowska (z domu Boczkowska) i dziw bierze, że nikt z rodziny o nim nie wiedział lub nie pamiętał. Zmobilizowana przez panią Wandę Górkową, cenioną polonistkę i wielbicielkę teatru, w niepozornym 16-kartkowym zeszycie w kratkę spisała dzieje sochaczewskiego Koła Amatorów Sceny Polskiej od momentu jego powstania do 1936 roku. Początkowe akapity dotyczą genezy Koła i wydarzeń jeszcze z czasu wojny. Oto one:
„Pierwsza wojna światowa obróciła Sochaczew w perzynę. Ludność, która w początkach grudnia 1914 roku zmuszona była opuścić swe siedziby, powróciła w sierpniu 1915 roku (po przejęciu miasta przez Niemców) do ruin i zgliszcz. Pozostały tylko: kaplica klasztoru dominikanek i budynki poklasztorne zamienione w okresie niewoli w koszary, 9 domów drewnianych i 3 murowane, parterowe, mocno uszkodzone, wewnątrz zamienione na stajnie. Szczęśliwcy w szybkim czasie przyprowadzili uszkodzone domy do stanu mieszkalnego. Inni nosili drewno z okopów, jakimi zryte było całe miasto i budowali zeń prymitywne domki (jeden z takich domków zachował się do dnia dzisiejszego przy zbiegu ul. Polnej z ul. Żeromskiego), a jeszcze inni ulokowali się w przerobionych na mieszkania okopach na górze zamkowej. Stan taki przetrwał przez ładnych kilka lat.
W odrestaurowanej kaplicy klasztoru dominikanek powstał kościół, a w budynkach poklasztornych szkoły, schronisko dla starców oraz mieszkanie dla księży i organisty. Nie dziw więc, że życie w dźwigającym się z ruin i zgliszcz mieście było bardzo ciężkie, szczególnie dla dorastającej młodzieży.
Aby młodzież tę zapoznać z historią, dać jej odrobinę godziwej rozrywki i pozwolić po całodziennej pracy odpocząć w ciepłym, dobrze oświetlonym i możliwie, jak na owe czasy, urządzonym mieszkaniu, Anna Maciejewska, obywatelka miasta Sochaczewa i jej siostrzenica, Władysława Boczkowska, wychowanka pensji Anieli Hoene-Przesmyckiej w Warszawie (żony Miriama) zakładają w jesieni 1917 roku Koło Amatorów Sceny Polskiej. Z radością przybiega młodzież na próby, które odbywają się w domu Boczkowskich.
Pierwszą scenę urządzono w ruinach domu Anny Maciejewskiej. Na tej to zaimprowizowanej scenie wystawiono „Kopciuszka” i jasełka. Następne przedstawienia odbywają się już w odremontowanej sali remizy strażackiej. Mieszkańcy Sochaczewa witają przedstawienia wprost entuzjastycznie. Są one przez szereg lat jedyną atrakcją powstającego do nowego życia miasta. Dochód z przedstawień przeznacza się na cele społeczne. Za pierwszy zakupiono trepy (o obuwiu nie było mowy) dla pensjonariuszy Domu Starców.”
Repertuar koła był zróżnicowany, grywano teksty lekkie, np. Bałuckiego czy Fredry, ale i te o poważnej tematyce, np. Korzeniowskiego czy Słowackiego.
Aktorami byli sochaczewianie, wiadomo, amatorzy, ale niektórzy wyróżniali się grą niemalże artystyczną, jak na przykład Zofia Gierałtowska (Stanisławowa Szytenchelm) – określona przez spisującą wspomnienia jako primadonna. Pozostali aktorzy to: Stefan Gierałtowski, Czesława Gierałtowska (Kazimierzowa Sadowska), Kazimierz Raczkowski, Kazimiera Chłopikówna (Stanisławowa Łakomska), Stanisław Łakomski, Józef Grzegorzewski, Jan Zaremba i Jan Mroczkowski. Byli tacy, którzy dłużej lub krócej należeli do Koła: Waleria Okrassówna (Stefanowa Majewska), Wanda Górkowa, Wiktoria Korycińska, żona ówczesnego komendanta policji, która przez lata prowadziła tańce, Wanda Kisielska, Stefania Pachniewska, Stanisław Hajdenrajch, Władysław Marcinkowski, Stanisław Okrassa, Stefan Karaś, Halina Urbańska, Anna Kobek, Michał Czapigo, Antoni Czapigo, Jadwiga Klattówna, Marek Szyszkiewicz, Mieczysław Klimski, Stanisław Domański, Stanisław Kiszakiewicz, Stefania Bońkowska.
W sztukach dla młodszej widowni występowały dzieci: Wańdzia Boczkowska, Maniuta Gellertówna, Leonek Gellert, Irenka Łakomska, Józio Gierałtowski, Bronio Filipowicz („Tycio”), Stasia Urbańska, Jula Wasiakówna, Tadzio Kobek, Jurek Boczkowski (zostawiłam zdrobnienia użyte przez autorkę wspomnień).
Charakteryzacją grających zajmował się fryzjer – Władysław Malczyk, a dekoracjami – Władysław Czapigo (jak widać, obydwaj nosili popularne wówczas imię). Jeśli po przedstawieniu odbywały się tańce, bufetem niezmiennie kierowała Natalia Podlodowska.
Kto był reżyserem? Kto przewodniczył Kołu? Od początku istnienia Koła reżyserią zajmowała się Anna Maciejewska z pomocą Władysławy Boczkowskiej (Michałowej Kozłowskiej), a prezesami byli kolejno: Anna Maciejewska (1917-1924), Felicjan Świderski (1924-1926), który scementował koło i nadał mu formy prawne, i wreszcie Marian Pereświet Sołtan (od 1926 do wybuchu II wojny światowej). Za jego prezesury Koło, z powodu otwarcia w Sochaczewie kina, często bierze udział w organizowanych w mieście uroczystościach (szczególnie chór pod dyrekcja Piotra Gniado), rzadziej wystawia spektakle, co obrazuje zmiany kulturowo-społeczne zachodzące w mieście.
Z relacji Władysławy Kozłowskiej dowiadujemy się, jak konkretnie doszło do powitania przez mieszkańców Sochaczewa prochów Juliusza Słowackiego sprowadzonych z Francji do Polski. Staraniem Koła, w imieniu którego Władysława Boczkowska i Marian Pereświet Sołtan nawiązali kontakt z Anielą Hoene-Przesmycką, żoną Zenona Przesmyckiego (odkrywcy geniuszu poetyckiego Norwida), przewodniczącego Komitetu Wykonawczego do spraw sprowadzenia prochów Słowackiego, statek (tak, tak, o nazwie „Mickiewicz” – z czego wynika, że wieszcz Adam prześladował Julka nawet po jego śmierci) wiozący prochy wieszcza zatrzymał się w Wyszogrodzie. Dzięki temu sochaczewianie 25 czerwca 1927 roku, po uroczystym nabożeństwie, podczas którego wartę honorowa przy symbolicznej trumnie pełnili członkowie Koła, specjalnie na ten cel wyznaczoną koleją wąskotorową pojechali do Wyszogrodu. Po zatrzymaniu statku delegacja Koła złożyła wieniec u stóp trumny, a chór pod dyrekcją Michała Artysza odśpiewał hymn Słowackiego „Bogurodzica” (nuty staraniem Władysławy Boczkowskiej zdobyto w Poznaniu w Księgarni Świętego Wojciecha). Jak ważny był to dzień dla społeczności miasta, dowodzą artykuły w prasie sochaczewskiej i płockiej.
Koło działało w Sochaczewie do wybuchu wojny, czyli przez całe dwudziestolecie. Jego historia dowodzi, że współpraca starszych i młodych, ludzi różnego pochodzenia i odmiennych poglądów politycznych jest możliwa, daje dobre owoce i inspiruje. Z czułością myślę o ułomnej starej pannie, która z pomocą siostrzenicy postanawia założyć koło dramatyczne, by młodzież miała kontakt z kulturą, która sama szyje pierwsze stroje i układa scenariusze przedstawień dla dorosłych i dla dzieci (na początku wystawiono „Kopciuszka”, a ostatnim spektaklem zagranym przez Koło był „Ksiądz Marek” Słowackiego), która nie zapisze się nawet w pamięci potomnych, bo zostanie w niej tylko, z racji zaangażowania w inne przedsięwzięcia, mężczyzna, Marian Pereświet Sołtan.
Zatem przywracajmy pamięć o tych, co zapomniani. Niech żyją! W pamięci, oczywiście.
CDN.
Autorka: Justyna Grajek
Zdjęcie przedstawia delegację z Sochaczewa, oczekującą na nadejście statku, w Wyszogrodzie 25 czerwca 1927 roku
Na zdjęciu:
– siedzący (zaczynając od lewej strony): xy, Władysława Boczkowska, xy, Marian Pereświet Sołtan, Kazimierz Raczkowski WIENIEC Mieczysław Urbański, Jan Mroczkowski, Czesława Gierałtowska, Wanda Boczkowska,
– rząd stojących od lewej strony: Mieczysław Klimski, xy, Maria Janiszewska, xy, xy, xy,xy, xy, Jerzy Boczkowski,
– stojąca tuż za wieńcem: Anna Maciejewska,
– rząd stojących od prawej strony: Antoni Boczkowski (chłopiec), Tadeusz Kobek, Eufrozyna Ochalska, xy, Michał Artysz (lekko zasłonięty), xy, Anna Kobek, Maria Gellert, Waleria Majewska, xy,
– stojący za Michałem Artyszem: od lewej : xy, Stefan Gierałtowski,
– stojący w najwyższym rzędzie – od lewej: Stefan Karaś, Stanisław Okrassa, xy.
Komentarze