„Pospolite ruszenie Anno Domini 2022” – fragment reportażu z pomocy uciekającym przed wojną obywatelom Ukrainy
Pierwsze pociągi i autobusy z uchodźcami zza wschodniej granicy przyjechały do Polski już 24 lutego, kolejne dni przyniosły napływ tysięcy…
Pierwsze pociągi i autobusy z uchodźcami zza wschodniej granicy przyjechały do Polski już 24 lutego, kolejne dni przyniosły napływ tysięcy ludzi, głównie kobiet z dziećmi, a czasami też zwierzętami – psami i kotami, będącymi towarzyszami życia w czasie pokoju na Ukrainie. Nie można ich zatem było zostawić na pastwę losu. Część z pierwszych uchodźców przybyła do swoich krewnych i znajomych pracujących w Polsce już od jakiegoś czasu. Pozostali wysiadali zdezorientowani, odtąd ich życie miało być wielką niewiadomą. Na dworcach w Warszawie i innych miastach, węzłach kolejowych z Ukrainą, kłębiły się tłumy ludzi: z walizkami, plecakami, a niekiedy tylko reklamówkami z dokumentami i resztką jedzenia. Tłum kobiet z dziećmi w różnym wieku. Tłum uciekinierów znających poza ukraińskim także rosyjski i angielski, ale także tłum tych, którzy słabo znali alfabet łaciński albo nie znali go w ogóle.
Naprzeciw tym ludziom wyszli Polacy. To niesłychane, jak szybko i prężnie zwykli obywatele ruszyli z pomocą – na początku niezborną, chaotyczną, ale skuteczną, odpowiadającą na pierwsze, podstawowe potrzeby. Wolontariusze (dodajmy, nie tylko mieszkańcy Krakowa, Rzeszowa, Przemyśla czy Warszawy, ale także okolicznych miast i wsi, tak, tak Sochaczewa czy Iłowa też) oferowali termosy z ciepłą herbatą czy zupą, kanapki, owoce, pieluszki, mydło.
To oni jako pierwsi organizowali przyjezdnym noclegi, głównie u swoich rodzin i znajomych oraz znajomych znajomych.
Zanim włodarze miast, np. Sochaczewa, zdecydowali, czy i gdzie umieszczą uchodźców, u sochaczewskich rodzin zamieszkały dziesiątki ludzi, którzy nie wiedzieli, gdzie się podziać. Do 3 marca sam Otwarty Sochaczew, dzięki stworzonemu przezeń „bankowi kwater” umieścił kilkadziesiąt rodzin ukraińskich w prywatnych mieszkaniach sochaczewian, którzy zechcieli przyjąć przyjezdnych. W mieście zamieszkali też ci, którzy szukali noclegu przez Dom Ukraiński w Warszawie…
Cały tekstu autorstwa Justyny Grajek możesz przeczytać w bezpłatnym nieregularniku „Otwarty Sochaczew”
Komentarze