Nowy numer nieregularnika „Otwarty Sochaczew” tym razem online.
Wstępniak Po raz czwarty witamy! Otwarty Sochaczew i Przyjaciele. Tym razem on-line, nie na papierze. Bo i nas czasem też…
Wstępniak
Po raz czwarty witamy! Otwarty Sochaczew i Przyjaciele. Tym razem on-line, nie na papierze. Bo i nas czasem też dopada recesja… i niedoczas. Ale, jak to mówią, liczy się wnętrze. Zatem niezależnie od formy, najważniejsza jest treść. Szanowna Czytelniczko, szanowny Czytelniku, przed oczy Twoje kładziemy kolejny numer naszego otwartego nieregularnika.
Ci, którzy nas znają, wiedzą jaka jest konwencja. Swobodna myśl, zrodzona niezależnie w wielu głowach, przekuta w słowa i obrazy, krąży i materializuje się wokół jednego, głównego tematu. Choć, jak to z wolną myślą bywa, czasem szybuje nader daleko. Tym razem, niczym w starej piosence Kultu, zapytaliśmy samych siebie Po co wam wolność?!
Moment na pytanie nie jest przypadkowy. Po niespotykanej społecznej mobilizacji, która była zdecydowanie największym zwycięzcą październikowych wyborów, dziś nasze miasto, jak tysiące innych polskich miejscowości, znów obrosło skorupą kolorowych bilbordów, wyborczych plakatów i ulotek, na których uśmiechnięci kandydaci do samorządowej kariery obiecują nam dobre zmiany i świetlistą przyszłość. Może część z nich nawet w nią wierzy. Przed nami wybory samorządowe i moment w którym, w myśl zasad demokracji, możemy, przynajmniej teoretycznie, zdecydować o kierunku w którym podąży nasza najbliższa okolica. Póki co, w sferze ustrojowej, nie wymyśliliśmy nic lepszego niż demokracja, więc korzystając z tego wynalazku możemy przynajmniej spróbować zawalczyć o kształt i obraz swojego miasta w kolejnych latach.
Nie, my nie będziemy wskazywać na kogo. Pozostawiamy to, rzecz jasna, tylko i wyłącznie Waszej wolnej woli. Podobnie jak samo uczestnictwo. Ale niezależnie czy zagłosujecie i na kogo oddacie swój głos, serdeczna prośba tylko o jedno. Tych którzy zwyciężą, nie spuszczajcie z oczu. Patrzcie im na ręce, na usta, na gesty, uważnie słuchajcie co mówią. Nie pozwólcie by znów oddali nasze wspólne miasto swoim partyjnym liderom, by ponownie stało się tylko pionkiem na planszy jakiejś niejasnej i brudnej politycznej rozgrywki. Zbyt wiele spraw stało się w ostatnim czasie polityczna. A to upolitycznienie zbyt wiele zatruło umysłów, postawiło murów, zabetonowało myśli i wycięło drzew. Także tu.
Nie zostawiajcie wszystkiego w rękach tych których wybierzecie. Otrzymując kredyt naszego zaufania, są zobowiązani uczciwie reprezentować nas wszystkich i zarządzać, a nie rządzić wspólnym dobrem. Na to się zdecydowali, z sobie tylko wiadomych powodów, w sobie odnajdując odpowiednie kwalifikacje. A my to sprawdzajmy, tak często jak tylko się da.
Z drugiej zaś strony, my sami musimy nauczyć za to zbiorowe dobro przyjmować współodpowiedzialność. Nie czekać, że zrobią za nas i narzekać że niezrobione. Nie patrzeć na wszystko jak widz z kanapy, znad miski popcornu. Nie ograniczać do skrolowania po ekranie smartfona ale organizować się i działać. Choćby niezależnie od nikogo. Być motorem zmian, które sami chcemy zobaczyć. Nie zostawiać tego w rękach zbyt politycznych samorządowców. Albo zbyt mało samorządowych polityków. Zagrajmy sami w tę grę, oczywiście nie zawsze wygrywając. Ale już samo w niej uczestnictwo, gwarantuje brak porażki. Bo to nasze miejsce, nasz czas i drugiego takiego może nie być. I może właśnie po to nam wolność?
Nie wiem czy znajdziecie odpowiedź w kolejnych tekstach. Nie wiem czy ta odpowiedź w ogóle istnieje. Kilkoro z nas spróbowało jednak zmierzyć się z wyzwaniem. W wymiarze indywidualnym, rodzinnym i zbiorowym, szukając odpowiedzi głęboko w sobie, w Małym Księciu, w historii, w pociągu, w warszawskich skłotach, na sochaczewskich ulicach, norweskim fiordzie albo na stepach walczącej Ukrainy. Co ciekawe, zupełnie nie ma w tym wszystkim polityki. Za to, jak w porządnej, tradycyjnej gazecie, jest na koniec trochę sportu. Zacny Autor i mały ukłon redakcji w stronę dostojnej rocznicy jednego z sochaczewskich klubów. Krótko mówiąc, zapraszamy do lektury.
Komentarze